Jedziemy do nowej, administracyjnej stolicy kraju. Putrajaya zaskakuje. Sprawia wrażenie miejsca, gdzie dano wolną rękę architektom w projektowaniu. Byleby było pięknie, monumentalnie i z przepychem. Co ciekawe, udało im się zachować styl, który powoduje, że całość nie jest przekoloryzowana. Zachwyca, ale nie męczy.
Putrajayę zaczęliśmy zwiedzać ww sobotnie popołudnie, jego mieszkańcy oczywiście wrócili do Kuala Lumpur, więc miasto było wymarłe - czyste, piękne ale martwe. Tym bardziej sprawiało niesamowite wrażenie. Ludzi spotykaliśmy tylko pod głównych meczetem nieopodal pałacu premiera.